poniedziałek, 27 października 2014

II Śnię

2. Śnię

-Albus?! Co się dzieje!? Wstawaj! Albus!!
Obudziły mnie krzyki. Ktoś krzyczał moje imię. Ale po co? Przecież nic mi nie było. To był tylko głupi sen, nic więcej.
-Co się dzieje? - Zapytałem kolegę, troszkę zaspanym głosem.
- To ja się pytam, co się dzieje? Krzyczałeś, rzucałeś się na łóżku. Już miałem iść po dyrektor McGonagall. - Powiedział zatroskany chłopiec.
Teraz już lepiej go widziałem. Był to nie wysoki chłopiec, o brązowych włosach. Widziałem zarys jego ciała. Nie był w cale taki szczupły, ale gruby też nie. Był odpowiedniej budowy. Troszkę przypakowany jak na swój wiek.
- Niee! Nic mi nie jest. To był tylko sen... Skąd znasz moje imię? - Zdziwiłem się. Dopiero teraz zdałem sobie sprawy że on zna moje imię.
- Każdy tutaj zna Twoje imię. Twoje, Twojego brata James'a, no i oczywiście Rose Weasley. Twój tata uratował Hogwart, tata Rose też się do tego przyczynił. Więc nie zdziw się jeśli ktoś Cie poprosi o autograf. - Powiedział chłopiec szczerząc się do mnie. miał przyjazny uśmiech. - Jestem Tom. Tom Heryffy. A co Twojego snu... Lepiej poproś pielęgniarkę o jakieś leki na sen czy coś. Dobra, dobra... Już Ci nie zawracam głowy. Dobranoc.
Ale ja nie mogłem zasnąć. Cały czas rozmyślałem o śnie. Tata opowiadał mi parę przygód jakie przeżył, ale chyba nie wszystkie... Albo to po prostu był zwykły sen. Wiem. Napisze do niego list, ale to jutro rano. Przed śniadaniem. Napisze mu o tym że trafiłem do Gryffindoru, a jako mniej ważne zapytam czy opowiedział mi wszystkie historie.
Obudziłem się o 6 rano. Wiedziałem co mam zrobić. Z kufra wyciągnąłem pergamin oraz pióro.

Cześć Tato!
Jestem szczęśliwy, trafiłem do Gryffindoru! Nawet nie musiałem prosić Tiary o to, 
sama tak zadecydowała. Jesteście z mamą ze mnie dumni?
Poznałem nowego kolegę. Ma na imię Tom/ Tom Heryffy. Jest bardzo miły.
W Hogwarcie wszyscy, uczniowie jak i nauczyciele są dla mnie bardzo mili. Mam nadzieję, 
że to nie są tylko pozory. 
Emm... Mam jeszcze jedną sprawę. Tato, odpowiedz szczerze. Opowiadałeś mi wszystkie
historie, które przydarzyły Ci się w Hogwarcie? 
Czekam na szybką odpowiedź!

Kocham Was.
Wasz Albus.

Myślę, że taki list może być. Mam nadzieję, że nie domyśli się że za tymi zdaniami jest coś "ukryte". Przede mną pierwsza lekcja Eliksirów. Mam nadzieję, że profesor Midnight, będzie bardzo miła.
-Siadajcie robaczki. Witajcie na pierwszej lekcji Eliksirów. Będę prowadziła je, przez no mam nadzieje że długi czas. Na sam początek zapoznam was troszkę z teorią. Praktyką zajmiemy się może już na następnych lekcjach. Tak więc, eliksiry to bardzo złożone mikstury. Istnieje wiele Elikisrów, których zwykły nauczyciel Eliksirów nie potrafi uwarzyć. Eliksiry dzielimy na dwie kategorie. Eliksiry Żywe i Umarłe. Eliksiry Żywe to takie, w których jeśli się pomylicie to one wam zaszkodzą. Eliksiry umarłe zaś są to Eliksiry, w których jeśli się nie pomylicie, zostawią one szkode na waszym zdrowiu. Tak więc z Eliksirami nie ma żartów. Są to bardzo trudne do uwarzenia mikstury. Nie oczekuje od was, że do końca pierwszego semestru każdy z was będzie umiał uwarzyć Eliksir śmierci. Nie, nie nie. Jeśli komukolwiek uda się to w szóstej klasie, będę biła brawa. Na początek to tyle. Więcej informacji znajdziecie w waszych podręcznikach. Strona jedenasta. I proszę nie rozmawiać Tom. Przesiądź się do kogoś innego.
Tom przesiadł się do mnie.
- Słyszałem, że ta Midnight była śmierciożercą za czasów Voldemorta. Broniła się że to przez zaklęcie Imperius. - Powiedział do mnie szeptem Tom.
- Panie Heryffy! Prosiłam, nie rozmawiać!

niedziela, 26 października 2014

I Tiara Przydziału

1. TIRA PRZYDZIAŁU


- Triff Swun!
Niski chłopczyk, w noszonuch szatach wystąpił przed szereg. Odwrócił się twarzą do nas, wykrzywił usta i usiadł na stołku. Profesor McGonagall nałożyła mu na głowę starą, wyświechtaną czapkę. Chłopiec wystraszył się, podobnie jak my, nie wiedział o co chodzi.
- Hmm... Tęgi rozum, dużo humoru, wiele pomysłów i inteligencja... O taaak... GRYFFINDOR! - Chłopiec ucieszył się, zdjął czapkę i zeszkoczył z krzesełka. Szybkim krokiem podszedł do stołu Gryfonów i usiadł.
- Rose Wesley!
Rose z wielką gracją podeszła do krzesełka. Gdy na nim usiadła, profesor McGonagall nałożyła jej czapkę na głowę. Tiara zasłoniła jej oczy, dziewczynka jednak nie przejmowała się tym, uśmiechnęła się i podniosła głowę.
- Panna Wesley. Dużo pomysłów... Jak jej wójkowie, lojalność w obec przyjaciół, już wiem gdzie będzie Twój drugi dom. Chcesz wiedzieć?.... GRYFFINDOR!
Rose starała się ukryć radość, jednak nie udawało jej się to za bardzo. Usiadła przy stole Gryfonów na przeciwko Triff'a. Pozostali nadal klaskali.
- Jimm Enelwal's!
Bardzo wysoki chłopiec, o dużych ramionach podszedł do krzesełka. Gdy na nim usiadł krzesełko lekko zaskrzypiało. Pare osób z pierwszego rzędu wybuchło stłumionym śmiechem, a chłopiec zaczerwienił się.
- Hmm... Wysoki, dobrej budowy, czarodziej czystej krwi, lekko egoistyczny, ma pociąg do czarnej magii. SLYTHERIN!
Chłopiec wstał, rzucił czapkę w stronę profesor McGonagall i pewnym krokiem podszedł do swojego stołu.
Lerry Tarmelin, ładna dziewczynka o czarnych włosach i pięknym uśmiechu trafiła do Ravenclavu, tak jak i jej przyjaciółka Susan Bonniese. Do Hufflepuf'u trafiło trzech najlepszych przyjaciół, jeden z nich był przystojny, ale pozostali nie za bardzo.
- Albus Potter!
Wystraszyłem się gdy usłyszałem swoje nazwisko. Lekkim krokiem podeszłem do stołka. Zdawało i się że było ono coraz dalej niż bliżej. Poczułem Tiarę na swojej głowie. Opadła mi na uszyl, lecz nadal bardzo dobrze ją słyszałem.
- O taaak... Pan Potter. Tęgi umysł, przyjazny, lojalny, kropla w krople jak jego ojciec. Tak więc pozostaje mi tylko jedno. GRYFFINDOR!
Kamień spadł mi z serca. Ostrożnie zdiąłem tiarę i położyłem w ręce McGonagall. Uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłem jej uśmiech. Bardzo się cieszyłem że trafiłem do Gryffindoru. Ravenclav oraz Huflepuff nie są najgorsze ale Slytherin... Przydział do poszczególnych domów ciągnął się i ciągnął... W tym roku strasznie dużo uczniów jest w pierwszych klasach.  Po przydziale na stołach pojawiły się pięknie przystrojone potrawy. Ziemniaki z udkiem z kurczaka, to jako pierwsze rzuciło mi się w oczy. Byłem bardzo głodny więc od razu sobie nałożyłem. Było pyszne. Na deser zjadłem tort czekoladowy, popijając go w sumie nie wiem czym... Lekko żółtawy płyn, troszke się pieniący. Nie był to sok dyniowy, ale był bardzo dobry. Prefekci Gryffindoru zaprowadzili nas do pokoju wspólnego Gryfonów, a później pokazali gdzie kto ma spać. Byłem bardzo zmęczony... Dużo wrażeń jak na jeden dzień, tak więc w pokoju wspólnym powiedziałem Jamesowi Dobranoc i poszedłem spać. To była koszmarna noc.

piątek, 24 października 2014

Prolog

PROLOG


- Paa Tato! - Bardzo bałem się pierwszego dnia w szkole.
- Nie będzie aż tak źle - Próbowała pocieszyć mnie Rose Wesley.
Rose też idzie do 1 klasy. Była średniego wzrostu dziewczynką, o  płomienisto rudych włosach. Miała oczy koloru niebieskiego. Były o odcieniu wzburzonego morza. Z Rose bardzo dobrze się znamy. Poznaliśmy się mając po 3 latka.  Jej młodszy brat Hugo był od niej młodszy o 3 latka.  Hugo jest strasznie miły i zabawny. Lubimy razem spędzać czas, chociaż że jest ode mnie młodszy.
Ja - Albus Severus "Al" Potter mam starszego brata Jamesa Severusa oraz młodszą siostrę Lily Lunę. Wszyscy, a nawet rodzice mówią do mnie Al, to skrót od mojego imienia Albus. Otrzymałem je po byłym dyrektorze Hogwartu. Z opowiadań wiele się o nim dowiedziałem. Był bardzo szlachetny ale czasami taki "dziwny". Zmarł w Hogwarcie, dokładniej mówiąc, Severus Snape trafił go zaklęciem i Dumbledor spadł z wieży astronomicznej. Snape już nie naucza w Hogwarcie.  Jego miejsce zajęła profesor Midnight. James mówił że jest "starą ropuchą". Ale nie chce mu wierzyć. Ona ma 42 lata więc nie jest taka stara.
Usiedliśmy z Jamesem i Rose w jednym przedziale.
- Rose nie sądzisz że pociąg jest trochę pusty? Nigdy nie zdarzyło mi się tak, że siedziałem sam z osobami z którymi chce siedzieć. Bez żadnych gości. To dziwne, no nie?
- No troszkę dziwne. Może się spóźnili na pociąg? Miejmy taką nadzieje.
- Może....