niedziela, 26 października 2014

I Tiara Przydziału

1. TIRA PRZYDZIAŁU


- Triff Swun!
Niski chłopczyk, w noszonuch szatach wystąpił przed szereg. Odwrócił się twarzą do nas, wykrzywił usta i usiadł na stołku. Profesor McGonagall nałożyła mu na głowę starą, wyświechtaną czapkę. Chłopiec wystraszył się, podobnie jak my, nie wiedział o co chodzi.
- Hmm... Tęgi rozum, dużo humoru, wiele pomysłów i inteligencja... O taaak... GRYFFINDOR! - Chłopiec ucieszył się, zdjął czapkę i zeszkoczył z krzesełka. Szybkim krokiem podszedł do stołu Gryfonów i usiadł.
- Rose Wesley!
Rose z wielką gracją podeszła do krzesełka. Gdy na nim usiadła, profesor McGonagall nałożyła jej czapkę na głowę. Tiara zasłoniła jej oczy, dziewczynka jednak nie przejmowała się tym, uśmiechnęła się i podniosła głowę.
- Panna Wesley. Dużo pomysłów... Jak jej wójkowie, lojalność w obec przyjaciół, już wiem gdzie będzie Twój drugi dom. Chcesz wiedzieć?.... GRYFFINDOR!
Rose starała się ukryć radość, jednak nie udawało jej się to za bardzo. Usiadła przy stole Gryfonów na przeciwko Triff'a. Pozostali nadal klaskali.
- Jimm Enelwal's!
Bardzo wysoki chłopiec, o dużych ramionach podszedł do krzesełka. Gdy na nim usiadł krzesełko lekko zaskrzypiało. Pare osób z pierwszego rzędu wybuchło stłumionym śmiechem, a chłopiec zaczerwienił się.
- Hmm... Wysoki, dobrej budowy, czarodziej czystej krwi, lekko egoistyczny, ma pociąg do czarnej magii. SLYTHERIN!
Chłopiec wstał, rzucił czapkę w stronę profesor McGonagall i pewnym krokiem podszedł do swojego stołu.
Lerry Tarmelin, ładna dziewczynka o czarnych włosach i pięknym uśmiechu trafiła do Ravenclavu, tak jak i jej przyjaciółka Susan Bonniese. Do Hufflepuf'u trafiło trzech najlepszych przyjaciół, jeden z nich był przystojny, ale pozostali nie za bardzo.
- Albus Potter!
Wystraszyłem się gdy usłyszałem swoje nazwisko. Lekkim krokiem podeszłem do stołka. Zdawało i się że było ono coraz dalej niż bliżej. Poczułem Tiarę na swojej głowie. Opadła mi na uszyl, lecz nadal bardzo dobrze ją słyszałem.
- O taaak... Pan Potter. Tęgi umysł, przyjazny, lojalny, kropla w krople jak jego ojciec. Tak więc pozostaje mi tylko jedno. GRYFFINDOR!
Kamień spadł mi z serca. Ostrożnie zdiąłem tiarę i położyłem w ręce McGonagall. Uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłem jej uśmiech. Bardzo się cieszyłem że trafiłem do Gryffindoru. Ravenclav oraz Huflepuff nie są najgorsze ale Slytherin... Przydział do poszczególnych domów ciągnął się i ciągnął... W tym roku strasznie dużo uczniów jest w pierwszych klasach.  Po przydziale na stołach pojawiły się pięknie przystrojone potrawy. Ziemniaki z udkiem z kurczaka, to jako pierwsze rzuciło mi się w oczy. Byłem bardzo głodny więc od razu sobie nałożyłem. Było pyszne. Na deser zjadłem tort czekoladowy, popijając go w sumie nie wiem czym... Lekko żółtawy płyn, troszke się pieniący. Nie był to sok dyniowy, ale był bardzo dobry. Prefekci Gryffindoru zaprowadzili nas do pokoju wspólnego Gryfonów, a później pokazali gdzie kto ma spać. Byłem bardzo zmęczony... Dużo wrażeń jak na jeden dzień, tak więc w pokoju wspólnym powiedziałem Jamesowi Dobranoc i poszedłem spać. To była koszmarna noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz